Ekologiczna katastrofa, tysiące ton martwych ryb, śmiertelna pułapka dla miliardów stworzeń – w taki sposób media opisują kiedyś pełną życia Odrę. W rzeczywistości to tylko wierzchołek góry lodowej, a prawdziwą cenę tragedii odczujemy w ciągu kolejnych dekad.
Co czeka na nas dalej? Póki oficjalne źródła milczą i nie ujawniają wyników badań próbek ryb, glonów i wody, sięgnijmy do historii. Sprawdźmy, ile ludzkość musiała zapłacić za swoje bezmyślne działania.
Przenieśmy się do miasta Niagara Falls w stanie Nowy Jork, w lata 50-70 XX wieku. To okres, gdy o dzielnicy Love Canal mówiono jako o „tykającej bombie zdrowia publicznego” i „jednej z najbardziej przerażających tragedii ekologicznych w historii Ameryki”. Co było powodem?
Hooker Electrochemical Company składowała w osuszonym kanale ogromną ilość swoich odpadów chemicznych. Więcej niż dekadę kanał był wysypiskiem dla 21 000 ton chemikaliów w metalowych beczkach. Wkrótce składowisko śmieci zostało zamknięte i pokryte glebą. Aczkolwiek to nie uchroniło przyszłych mieszkańców Niagara Falls od przerażających wydarzeń.
Po zamknięciu wysypiska, w latach 50. wystartowała aktywna budowla miasta i niebawem dzielnica Love Canal zrobiła się ruchliwa. Firmy budowlane tworzyły nowe domy rodzinne w czasie, gdy gliniane ściany dna kanału zaczęły pękać, a siedmiometrowy obszar uległ zapadnięciu, odsłaniając chemiczne wysypisko. Równocześnie z beztroską zabawą dzieci na podwórkach, coraz intensywniej wsiąkały w ziemię niebezpieczne substancje. Kolorowe plamy zauważono w zbiornikach wodnych i piwnicach, ale nikt z mieszkańców nie był świadomy zagrożenia.
Minęło około 20 lat, aż reporterzy natrafili na chemiczne zanieczyszczenia i poprzez ankietę „od drzwi do drzwi” wykryli u mieszkańców wiele wad wrodzonych, nowotworów, chorób neurologicznych i nieprawidłowości, np. powiększone głowy, ręce i nogi. Te wydarzenia zapoczątkowały falę demonstracji, śledztwo Ministerstwa Zdrowia Nowego Jorku i ogłoszenie stanu alarmowego na terytorium Love Canel. Badania krwi pobranej od mieszkańców wskazały na anormalnie wysoki poziom białych krwinek i uszkodzenie chromosomów u 33% osób.
Żeby ściągnąć uwagę polityków oraz postawić winnych przed wymiarem sprawiedliwości, aktywiści musieli działać na własną rękę. Po licznych protestach, publikacjach w mediach, a także zaangażowaniu agencji ochrony środowiska udało się uzyskać odszkodowanie od Hooker Electrochemical Company i zmusić państwo do utylizacji niebezpiecznych odpadów. Największa zasługa tej historii należy się społeczeństwu miasta Niagara Falls, które nie miało zamiaru się poddawać.
(Autor zdjęcia: Bettmann / Contributor)
Nie mniej ciężkim przykładem z historii jest choroba z Minamaty, której nazwa pochodzi od zatoki Minamata w prefekturze Kumamoto w Japonii. W latach 50. XX wieku, w tym rejonie, wytwórnia tworzyw sztucznych Chisso Corporation wypuszczała zawierające rtęć ścieki prosto do morza. Ryby i małże wchłaniały ją w siebie, zwiększając w organizmie poziom rtęci o 2-10 tys. razy w stosunku do wody. Na nieszczęście, dla większości mieszkańców Minamaty zatoka była źródłem pożywienia, jak okazało się z biegiem czasu – śmiercionośnym.
W 1956 roku pojawiły się pierwsze oficjalne przypadki choroby Minamaty, która niszczy układ nerwowy i mózg, zaburza wzrok i koordynację ruchową, powoduje upośledzenie umysłowe, a nawet śmierć. Choroba dotknęła tak wielu osób, że nazwano ją epidemią. Co więcej, miała ona tak olbrzymi wpływ na zwierzęta, że nazwano ją „gorączką tańczącego kota”.
Chociaż ludzie umierali, Chisso i rząd prefektury Kumamoto niewiele zrobili, aby zapobiec epidemii. Korporacja kategorycznie odmawiała przyznania się do winy w zatruciu środowiska, aż do momentu wywarcia presji społecznej i medialnej.
Do marca 2001 ponad 10 000 mieszkańców Minamaty otrzymało rekompensatę finansową od Chisso, a trzy lata później korporacja zapłaciła 86 mln dolarów odszkodowania i otrzymała polecenie usunięcia skażenia. Walka o sprawiedliwość i przeciwko śmiertelnie niebezpiecznym ściekom trwa w Japonii do dziś.
Niestety, ludzkość rzadko uczy się z historii. Nie ulega wątpliwości, że ratowanie Odry to zadanie dla władz Polski, ale nie należy lekceważyć działań społeczności. Bo wbrew władzom państwowym, to zwykli obywatele pomogli zwrócić uwagę i rozwiązać problemy na Love Canal i w Minamacie. Aby uniknąć bolesnych scenariuszy tych miejsc, musimy działać natychmiast.
(Źródło zdjęcia: Businessinsider)
W poczuciu społecznej odpowiedzialności, fundacja To się uda, łącząc siły z koalicją „Czas na Odrę” już odpaliła zrzutkę #ODRAtujmy Odrę! Jeżeli czujecie obowiązek uratowania rzeki, koniecznie dołączcie do zbiórki: https://zrzutka.pl/odratujmy W jej aktualnościach można śledzić na bieżąco działania ekspertów – badania dna rzeki i kontrolę populacji mieszkańców wody.
Do tej pory nie wiemy, jakie substancje trafiły do wody. Czy wyrzucają w powietrze toksyny? Jak wpływają na łańcuch pokarmowy? Co będzie z Morzem Bałtyckim i innymi akwenami, do których wpada Odra? Jesteśmy przekonani, że dowiemy się o tym wkrótce. Mimo to nie możemy czekać, lecz musimy robić to, co jest w naszych siłach.