Wicemistrzyni Polski DH z 2023, dzieli się z nami wspomnieniami ze sportowego dzieciństwa i refleksjami na temat kondycji sportu w Polsce.
Fundacja To się Uda! (TSU): Cześć, wielkie dzięki, że zgodziłaś się z nami porozmawiać! Na początek opowiedz nam, jak zaczęła się Twoja rowerowa przygoda?
Inka Januła (I.J.): Cześć! Dyscyplina, którą się zajmuję to Downhill oraz inne odmiany mtb/ kolarstwa grawitacyjnego. Rowerowo trenuję od około 9 lat, a ze sportem ogólnie związana jestem odkąd pamiętam.
Początki było bardzo niepozorne. Pasją zarazili mnie moi wujkowie oraz kuzyni, którzy nieco utorowali mi drogę rozwoju. Zarówno oni jak i pozostali członkowie rodziny od zawsze mnie wspierali, każdy na swój sposób. Swego rodzaju motywację i wsparcie otrzymywałam także od innych bliskich mi osób, przyjaciół i znajomych.
Początki było bardzo niepozorne. Pasją zarazili mnie moi wujkowie oraz kuzyni, którzy nieco utorowali mi drogę rozwoju. Zarówno oni jak i pozostali członkowie rodziny od zawsze mnie wspierali, każdy na swój sposób. Swego rodzaju motywację i wsparcie otrzymywałam także od innych bliskich mi osób, przyjaciół i znajomych.
TSU: Jak wspominasz początki swojej rowerowej przygody?
I.J.: Zdecydowanie z wielkim sentymentem, ale zdarzyło mi się już też pokiwać z uznaniem głową na myśl jakie trudności potrafiły one stawiać. Początki wiązały się niejednokrotnie z upadkami czy frustracją, sporym wysiłkiem fizycznym, a także rozczarowaniem czy spadkiem motywacji. Jedno ze wspomnień przychodzących mi na myśl wiąże się z moim pierwszym startem w zawodach Downhillowych, a jednocześnie pierwszym razem kiedy za zadanie miałam pokonać całą trasę — nie tylko krótkie wykopane lokalnie bandy i muldy. Pierwszy przejazd usłany był masą gleb i przeleceniem przez kierownicę :) Mimo wszystko dzięki wsparciu rodziny, która mi towarzyszyła i ogromnej chęci startu w zawodach udało mi się złożyć przejazd w całość i stanąć na pierwszym rowerowym podium. Warto było się wówczas przekonać, że upadki są Ok i na pewno będą się zdarzać, ale mimo wszystko warto iść po realizację swoich celów, większych czy mniejszych.
TSU: Jakie są największe wyzwania w Twojej dyscyplinie? Szczególnie w sporcie juniorskim?
I.J.: Do wyzwań zaliczać będzie się pewnie „ekstremalność” dyscyplin, którymi się zajmuję. Ciężko jest dojść do pewnego poziomu wykonania sportowego nie zaliczając upadków, nieraz tych groźniejszych. Kolejną trudnością mogą się okazać nakłady finansowe, dotyczyć będą szczególnie osób, które chciałyby dojść do zajmowania się sportem zawodowo. Jednak liczyć się trzeba z wydatkami sprzętowymi, na karnety czy też wyjazdy.
Także znalezienie odpowiedniego miejsca do treningu oraz osoby prowadzącej — trenera, może okazać się problematyczne.
Jeśli chodzi o wyzwania w sporcie juniorskim jest to dość zmienna kwestia. Jeszcze kilka lat wstecz dyscypliny mtb nie były aż tak popularne wśród młodzieży, a przynajmniej nie w takim „stylu” jak teraz. Obecnie na zajęcia rowerowe z profesjonalistami zapisywana jest masa młodocianych, także znacznie większa jest dostępność sprzętu odpowiednio dopasowanego do wieku. Jednak nadal początki mogą być trudne, chociażby z powodu braku wsparcia od strony rodziców czy bliskich lub założenia, że tego typu sporty nie przynoszą nic dobrego, jedynie ryzyko kontuzji. Także biorąc za przykład nieodpowiednie osoby ze środowiska danej dyscypliny można wzmacniać negatywne stereotypy o sporcie czy sportowcach mtb, a także podnosić ryzyko zrobienia sobie krzywdy.
Także znalezienie odpowiedniego miejsca do treningu oraz osoby prowadzącej — trenera, może okazać się problematyczne.
Jeśli chodzi o wyzwania w sporcie juniorskim jest to dość zmienna kwestia. Jeszcze kilka lat wstecz dyscypliny mtb nie były aż tak popularne wśród młodzieży, a przynajmniej nie w takim „stylu” jak teraz. Obecnie na zajęcia rowerowe z profesjonalistami zapisywana jest masa młodocianych, także znacznie większa jest dostępność sprzętu odpowiednio dopasowanego do wieku. Jednak nadal początki mogą być trudne, chociażby z powodu braku wsparcia od strony rodziców czy bliskich lub założenia, że tego typu sporty nie przynoszą nic dobrego, jedynie ryzyko kontuzji. Także biorąc za przykład nieodpowiednie osoby ze środowiska danej dyscypliny można wzmacniać negatywne stereotypy o sporcie czy sportowcach mtb, a także podnosić ryzyko zrobienia sobie krzywdy.
TSU: Czego najbardziej potrzebowałaś jako junior, by się rozwijać?
I.J.: W moim przypadku była to osoba, która umiejętnie jest w stanie prowadzić młodego zawodnika czy zawodniczkę. W pierwszej kolejności moimi treningami zajmowali się wujkowie, oni pomagali stawiać pierwsze kroki w dyscyplinie. Z czasem, dzięki ich inicjatywie mogłam spotkać sporo osób, które miały jeszcze więcej doświadczenia jeśli chodzi o kolarstwo zjazdowe czy grawitacyjne. W końcu trafiłam pod skrzydła trenera, który prowadził mnie przez parę dobrych lat. Mimo wszystko nigdy nie miałam osoby, która w pełni zaangażowałaby się w prowadzenie mnie zawodniczo, tak jak powinno to wyglądać jeśli chce się dojść do poziomu światowego. Nie każdy potrzebuje kogoś takiego nad sobą, jednak uważam, że ma to ogromny wpływ na potoczenie się kariery sportowej.
TSU: Sport to wyrzeczenia, ciężka praca, konsekwencja. Dlaczego warto?
I.J.: Warto z wielu powodów, jednak dla każdego inny będzie tym wiodącym. Warto ze względu na zdrowie, bo jak wiadomo wysiłek fizyczny potrafi w zbawienny sposób wpływać na rozwój naszego organizmu, a także umysłu. Warto również dla rozwoju osobistego, budowania podstaw dla swojej przyszłości potencjalnie związanej ze sportem czy to jako trener, fizjoterapeuta, psycholog sportowy czy też sam w sobie zawodnik. Warto dla realizowania swoich ambicji, uczenia się dyscypliny, zasad fair play, konsekwencji i pracy, a także poszanowania dla wysiłku i zaangażowania ze strony innych. Wszystko to przydaje się też poza sportem w życiu codziennym. I co w moim przypadku jest tym powodem wiodącym, warto dla przekraczania własnych granic. Pokazuje to jak niejednokrotnie dyskomfort, który w związku z tym czujemy przekłada się potem na progres i poszerzanie swoich możliwości.
TSU: Jaką popularnością cieszy się Twoja dziedzina? Czy sytuacja się zmienia w ciągu ostatnich lat?
I.J.: Popularnością cieszy się coraz większą. Na ten moment z roku na rok przybywa osób angażujących się w zjazd, enduro, pumptrack czy też inne odmiany kolarstwa, szczególnie amatorsko czy rekreacyjnie. Na trasach zauważyć można licznie zarówno dzieci jak i dorosłych.
TSU: Jak byś zdiagnozowała sytuację sportową w Polsce? Czy sport jest wystarczająco popularny? Czy masz jakieś przemyślenia na ten temat?
I.J.: Uważam, że ogólnie rzecz biorąc sport w Polsce jest promowany, natomiast promocja ta zawężana jest niejednokrotnie do paru dyscyplin. Pytając przeciętnego Polaka czy przeciętną Polkę o kojarzonych sportowców zapewne usłyszelibyśmy nazwiska związane z piłką nożną, siatkową, skokami narciarskimi, ewentualnie tenisem. Rzadko kiedy uwagę zwraca się na szereg innych dyscyplin, chwilowy blask reflektorów pada na nie przy okazji sukcesów danej osoby w dziedzinie. Wówczas mamy okazję też słyszeć jak krętą drogą dotarła na szczyt, nie mając tak wiele dofinansowań, zorganizowanych miejsc do treningów czy wsparcia ogólnie pojętego. Sama też brnąc przez drogę edukacji wiem, jak często trudności potrafią być stwarzane przez osoby, które powinny pomagać młodym sportowcom — czyli nauczycieli i system szkolny. Wydaje mi się, że nadal brakuje świadomości tego jak ciężko dojść na szczyt w dyscyplinie sportowej i że wymaga to zaangażowania nie tylko ze strony samego zawodnika czy zawodniczki.
Fot: Karol Wardzichowski, @karlos.shoots
TSU: Czy jeśli na 1000 zainteresowanych dzieci, 10 zajmie się sportem na poważnie, to widzisz plusy dla pozostałych 990, które zaczną amatorsko uprawiać daną dyscyplinę? Jeżeli tak, to jakie?
I.J.: Tak jak wspomniałam, sport związany jest z szeregiem korzyści, jak nabywane cenne cechy i umiejętności, realizacja ambicji z pozoru mniejszych czy też większych, ale tak samo ważnych. Nie trzeba być zawodnikiem by realizować się w sporcie na dobranym przez siebie poziomie. Nie tylko rywalizacja na zawodach stwarza wyzwania i okazję do sprawdzenia samych siebie. Rozwój osobisty ma wiele postaci, także sport amatorski pozwala rozwijać nasze ciało i umysł. Angażowanie się w aktywność fizyczną przynosi pozytywne efekty także na poziomie społecznym, dzięki temu młode osoby mają szansę tworzyć cenne znajomości, zacieśniać więzi między równieśnikami i uczyć się jak dobrze funkcjonować w grupie, nie zapominając przy tym o rozwoju indywidualnym.
TSU: Gdybyś spotkała młodzą wersję siebie, co byś jej powiedziała?
I.J.: Powiedziałabym jej, że nie zawsze da się czuć pełnię motywacji, potrzebna jest dyscyplina i powtarzalność, a narzucanie sobie zbyt dużej presji nie przyniesie pozytywnych skutków. Nie zawsze wszystko da się zrealizować tak szybko jakbyśmy chcieli. Ale mimo wszystko przybiłabym jej piątkę za kawał całkiem niezłej roboty.
TSU: Bardzo Ci dziękujemy i zachęcamy wszystkich czytelników do wpłat na tych, którzy zaczynają przygodę z wyczynowym kolarstwem!